Grzegorz wkrótce pozna męża Marty (Beata Kawka), przyjaciółki Grażyny - Ryszarda . Bardzo się ze sobą za kolegują przez co Grzegorz zaniedba Grażynę.
Przedstawiam wam wywiad z aktorem, który wcieli się w rolę Ryszarda a jest nim Jacek Lenartowicz.
Wywiad
Ryszard z "Pierwszej miłości" to niezły kawalarz?
- Wszystkie Ryśki to fajne chłopaki. Rzeczywiście scenarzyści serialu
napisali kawał krwistej postaci i fajnie się to gra. Rysio może jest
nieskomplikowany w obsłudze, ale to brat łata. Jak kogoś polubi, to do
końca świata.
Jednym słowem, dusza towarzystwa?
- To prawda. Mówi to, co myśli, nie oszukuje, nie kombinuje. Bardzo tego mojego Ryśka lubię. Szczery, zabawny facet.
A jako mąż jest pod pantoflem Marty?
- Nic z tego. Rysiek jest sprytny i zaradny tak finansowo, jak
i życiowo. Myślę, że w domu to jednak on trzyma klucze do sejfu. Marta,
czyli Beata Kawka, nie pracuje, jest jak to się mówi... przy mężu. To
delikatna, zwiewna kobieta, która potrzebuje czułości i zazdrości
Grażynce, granej przez Grażynę Wolszczak, że ma nowego faceta, że może
się zrealizować, kochać i poprzytulać.
I poszaleć.
- Tak, bo Rysiek niestety jest takim facetem, który nie przytula. On się bardziej przytula do konia, niż do żony.
A prywatnie lubi Pan takich facetów, jak Rysiek?
- Pewnie trochę sam taki jestem. Spotyka się kogoś takiego na swojej
drodze i od progu tworzy się fajna relacja. Nieczęsto się tak zdarza.
Panu się zdarzyło?
- Mam kumpli jeszcze z czasów liceum czy studiów, z którymi się
spotykamy, może nieregularnie teraz, ale mam takich druhów. Reszta to są
znajomi. Prawdziwych przyjaciół mogę policzyć na palcach jednej ręki.
Macie wspólne pasje?
- Mamy wspólne pasje i wspomnienia.
Cygaro, koniak...
- Tę pasję lubię najbardziej: cygaro, koniak, do tego grill.
Panowie chyba niechętnie zabierają panie na takie wyjścia?
- Tak, bo baby psują czasami tę atmosferę. Wielokrotnie jestem
świadkiem takich sytuacji, że dopóki się partnerce czy żonie impreza
podoba, to jest fajnie, a jak się przestaje podobać, to trzeba
wychodzić, albo jak goście za długo siedzą, to też mają wyjść. A jak my
z przyjaciółmi siedzimy, to może trwać dzień, dwa dni i nikomu się nie
spieszy. Jest fajnie.