Pamięta Pan moment, w którym zdecydował Pan na bycie aktorem? W jakich nastąpił on okolicznościach?
Nie pamiętam dokładnie. Myślę, że moja polonistka w liceum, Pani
Beata Fajfer jako pierwsza "wrzuciła" taką myśl do mojej młodej i
niespokojnej wtedy głowy. Myślę też, że zdecydowałem się na wybór szkoły
teatralnej żeby - niejako podświadomie - ratować siebie. Żeby nauczyć
się w jakikolwiek sposób wyrażać swoje i odbierać emocje innych.
Od jakiegoś czasu gra Pan w serialu „Pierwsza miłość“, wciela się Pan w rolę Huberta. Jak wspomina Pan pierwszy dzień na planie?
Wspominam go bardzo dobrze. Jak większość dni, które nastąpiły po
nim. Część ekipy znałem już wcześniej, ponieważ pracowałem już w ATM-ie
swego czasu, a część poznałem w trakcie pracy. To świetni ludzie.
Czy z serialowym Hubertem odnajduje Pan wspólne cechy charakteru?
Niewiele nas łączy prawdę mówiąc. Poza tym, budowanie postaci w
konwencji telenoweli nie ma wiele wspólnego z tym, co się robi w
teatrze, czy w filmie fabularnym. W konwencji, w której realizujemy
„Pierwszą Miłość“ ważniejsze wydaje się prawdopodobieństwo i
wiarygodność, niż ostro zarysowana odrębność charakterów poszczególnych
postaci. Poza tym dla mnie postać w telenoweli cechuje raczej zbiór jej
zachowań w danych sytuacjach, niż cechy indywidualne.
Losy Huberta są bardzo bujne, czasami nawet tragiczne. Co czeka Schultza w najbliższym czasie?
Tego zdradzać nie zamierzam dla swojego i Państwa dobra.
Pasją Huberta są sporty ekstremalne, rajdy, wspinaczka. A czym Pan
interesuje się, kiedy już zejdzie Pan z planu zdjęciowego, bądź sceny
teatru i znajduje czas dla siebie?
Lubię sport. Czasami się wspinam, czasem - jeśli czas pozwoli -
gram w siatkówkę. Bardzo lubię też piesze górskie wyprawy i żałuję, że
ostatnio trudno mi znaleźć na nie miejsce w kalendarzu.
Czytałam, że czasami prowadzi Pan różne eventy, nawet w języku angielskim. Jak czuje się Pan w tej roli?
Zdarzało mi się prowadzić większe i mniejsze imprezy, to prawda.
Odpowiem tak. To bardzo pouczające doświadczenie, ale nie jestem
pasjonatem tego typu działalności. Mam nadzieję, że nie będę musiał
więcej się tym parać. Wystarczy mi, że "potrafię" i "mógłbym"
Wziął Pan raptem jakiś czas temu udział w kampanii „MAFIA DLA PSA“. Jak wrażenia?
To była lekka, łatwa i przyjemna praca. Wszystkie składowe czyli:
świetni, profesjonalnie przygotowani ludzie, ciepłe miejsce do pracy
zimą, doskonały scenariusz i atmosfera na planie, dopisały. Nie mogło
być lepiej. A, że na dodatek efekt okazał się dla Państwa na tyle
interesujący, że uzbieraliśmy wspólnie ponad 200% założonej przez
Fundację „Przytul Psa“ kwoty, ... No cóż. Wspaniale.
Dowiedziałam się, że wystąpi Pan w filmie „Wałęsa“. W jakiej roli?
Tak, zagrałem w filmie Andrzeja Wajdy, pod tym właśnie tytułem.
Postać na początku nazywała się Zmianowy, z czasem jednak awansowałem na
Sekretarz PZPR w Stoczni im. Lenina. Zobaczymy, ile materiału
pozostawią na ekranie "nożyce" montażystów, niemniej było to ciekawe
wyzwanie i wielki zaszczyt spotkania jednego z najbardziej utytułowanych
polskich filmowców.
Skąd przyszła propozycja, aby wystąpił Pan w tej produkcji?
Propozycja przyszła, jak zwykle w takich przypadkach, z domu
produkcyjnego Akson Studio, a konkretnie od Pani Ewy Brodzkiej,
reżyserki castingu. Miło było mi tym bardziej, że nie musiałem stawać do
castingowej rywalizacji. To duża mobilizacja i ułatwienie.
Jakie ma Pan plany aktorskie w 2013? Znajdzie Pan czas na odpoczynek?
Mam nadzieję trochę odpocząć latem. Czy nie po to pracujemy przez
cały rok? Co do planów zawodowych - w styczniu zacząłem próby w
warszawskim Teatrze Dramatycznym. Zamierzamy inscenizować "Młodego
Stalina" w reż. Ondreja Spisaka. To nowy dramat napisany przez dyrektora
Tadeusza Słobodzianka. Dramat śmieszny i straszny. Poruszający i
zadający pytania. Premierę planujemy na 6 kwietnia. Zapraszam niniejszym
wszystkich Państwa. Poza tym „Pierwsza Miłość“ z jej niesłabnącą
popularnością, premiera "Wałęsy" A. Wajdy i "Warszawskich historii"
autorstwa wielu reżyserów i jeszcze jeden projekt serialowy i jeden
filmowy o których jednak nie mogę powiedzieć Państwu niczego
konkretniejszego. W sumie - będzie co grać.
Mamy styczeń, rok dopiero się zaczął. Czego mogę Panu życzyć w 2013?
Proszę mi życzyć, żebym w tym trudnym branżowym światku miał siłę do pozostania sobą. I żebym miał co grać także i w 2014tym.
Może Pan na sam koniec pozdrowić czytelników www.w24.pl.
Pozdrawiam wszystkich czytelników www.w24.pl . I życzę Państwu, żeby ten rok potrzebował Was takich jakimi jesteście.
- Michał Czernecki
Dziękuję za sympatyczną rozmowę o aktorstwie i życiu!
(Rozmawiała Mariola Morcinková)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz