Specjalny wywiad z Łukaszem Płoszajskim, pytania były zadane przez fanów aktora i serialu "Pierwsza miłość" !
Artur
to kultowa postać. PM bez niego to nie byłoby to samo. Jednak ostatnio
wciąż słyszymy głosy od naszych fanów, że Kulczyckiego jest zdecydowanie
za mało w serialu. Czy to się zmieni w wiosennej transzy?
-Bardzo miło mi słyszeć takie głosy . To dowód na to jak przez te
wszystkie lata widzowie serialu polubili moją postać . Jednocześnie jest
mi bardzo przykro , ale niestety i podczas tej sesji wątek mojego
bohatera nie będzie zbyt często gościł na ekranie .
Wiemy, że do serialu powróci Zosia- była dziewczyna Artura i matka jego córki. Czy wywróci to życie Artura do góry nogami?
-Arturowi zawsze zależało na tym żeby mieć kontakt z córką . Fani
serialu z pewnością pamiętają dramatyczne sceny na lotnisku kiedy Zosia
odlatywała z dzieckiem za granicę . Powrót Zosi i ukochanej Stasi
wprowadzi trochę zamieszania . Mogę zdradzić , że wczoraj grałem bardzo
fajny wątek dotyczący mojej córki i jej planów na przyszłość . Więcej
jednak nie chce zdradzać żeby nie psuć frajdy z oglądania serialu .
Przez wiele lat pańskiego bohatera spotkało wiele przygód. Jaka scena była dla Pana najtrudniejsza do zagrania?
-Było kilka takich scen . Pierwsza z nich to bójka z Pawłem na dachu
jednego z domów . Było naprawdę wysoko a ja musiałem wystawać poza
krawędź dachu . Kolejną , którą pamiętam było moje niby-zabicie przez
ludzi Medyka . Kula trafiła w piersiówkę jak się później okazało a ja
przez cały czas się zastanawiałem jak wiarygodnie zagrać to , że Artur
tak naprawdę zemdlał ze strachu przed śmiercią .
Artur spotyka się z Beatą, ale wielu widzów chciałoby by związał się z Kingą. A z kim Pan najchętniej by go zeswatał?
-Przez te wszystkie lata partnerowało mi wiele bardzo zdolnych i
pięknych kobiet . Najchętniej chciałbym żeby Artur mógł mieć je
wszystkie razem . I byłoby to możliwe gdyby tylko przeszedł na Islam.
W listopadzie PM będzie obchodziło 10 lat. Jak Pan wspomina ten czas?
- To było wspaniałe 10 lat i tak naprawdę nie wiem kiedy to zleciało .
Mam to szczęście , że wykonuje w życiu zawód o którym zawsze marzyłem .
Pracuję z fajnymi ludźmi a z niektórymi z nich się nawet bardzo
przyjaźnie . Wiele nauczyłem się dzięki tej pracy i tego bagażu
doświadczeń i emocji nikt mi już nie zabierze . Mam naprawdę co
wspominać .
Ostatnio częściej można Pana oglądać w teatrze. Czy w najbliższym czasie przygotowuje Pan jakiś spektakl?
-To nieprawda , że częściej można mnie spotkać w teatrze ponieważ tam
również dużo nie gram . W tym roku odbyłem już dwie rozmowy odnośnie
nowej pracy na deskach teatru i teraz znów czekam z odwiecznym pytaniem w
głowie : zadzwonią czy nie zadzwonią ?
W jaki sposób się Pan relaksuje?
-Uwielbiam łowić ryby latem . Czytać książki i gotować przez cały rok .
Ostatnio zacząłem także oglądać amerykańskie seriale . Wiele czasu
poświęcam również na zabawę z moim ukochanym synem . I cały czas uczę
się czegoś nowego .
Czy jako dziecko chciał Pan już być aktorem? A może przyszło to z czasem?
-To było moje marzenie od dziecka . Cieszę się , że się ono spełniło .
Do filmówki dostałem się za pierwszym razem i przez całe swoje dorosłe
życie żyję z tego zawodu . A teraz non stop się zastanawiam czy aby na
pewno chcę to robić do końca życia .
Co słychać u Pana synka?
-Mikołaj skończył 3 lata . Chodzi do przedszkola . Jest bardzo pogodnym i rozważnym dzieckiem . Jestem z niego bardzo dumny .
Jakiej rady udzieliłby Pan początkującemu aktorowi?
-Po pierwsze żeby zawsze być sobą choć ten zawód polega na udawaniu .
Pamiętam radę mojego profesora Wilhelma : " trzeba bardzo chcieć żeby
ten zawód wykonywać , ale nie za wszelką cenę " . I mam na myśli zawód
jako rzemiosło a nie klepanie tekstu z pamięci i robienie min do kamery
bo to coś zupełnie innego .
Jaki prywatnie jest Łukasz Płoszajski ?
-Chyba taki jak właśnie czytasz . Jestem szczery choć nie zawsze mogę
mówić prawdę . Jestem marzycielem choć mam bardzo racjonalne i
sceptyczne podejście do wielu spraw . Jestem pełen sprzeczności ale
każda z nich jest prawdziwa .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz